Bardzo specyficzne zjawisko.
Czasami na treningu brak mi siły i nie mogę wykonać tego, co zaplanowałem. Zawsze jednak mam jej na tyle dużo, że jakoś dotrę do domu.
Czasami nie mam sił na żadne ćwiczenia. A jednak jakoś daje radę pójść do sklepu po lody i ciastka...
Są jednak sytuacje, gdy doznaję totalnej, wszechogarniającej bezsiły.
Dzieje się tak, kiedy dziewczynki są niegrzeczne. Wariują poza granice wszelkiego dziecięcego szaleństwa, są złośliwe, z premedytacją wybierają, by zezłoszczonego tatę jeszcze bardziej wkurzyć. Pokonuje mnie to, nie mam żadnych szans z bezmiarem złych emocji, który we mnie wzbiera. Czuję wtedy, że jestem złym ojcem. Przez te kilka chwil nie mam nadziei na jakąkolwiek zmianę, spadam w otchłań.
Na szczęście to mija.
Ale są jeszcze inne chwile bezsiły. Na przykład ta, gdy dziewczyny zajadają się zupą pomidorową ugotowaną przez tatę, albo kiedy mruczą rozkosznie jak koty, z wąsami koktajlu truskawkowego na buziach. Albo kiedy wracam do domu, nie po miesięcznej nieobecności, ale po 5 minutach, bo wyszedłem wyrzucić śmieci, a te male bąki przyklejają się do nóg z uśmiechem, który wywołuje efekt cieplarniany.
Bardzo specyficzne zjawisko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz