head

head

sobota, 8 lutego 2014

Luta, czyli luty i dieta

Ostatnie dwa miesiące upływają pod znakiem przesiadywania wieczorami i weekendami nad tłumaczeniem. Ba! PRZEKŁADEM...

Zostałem Panem przekładaczem, jednocześnie dotychczasowa praca jakoś nie chce się sama wykonać, w rezultacie czego mniej biegam i więcej jem...

Przepraszam, jadłem. Od 1 lutego jestem na diecie, do tego nie byle jakiej: low-carb. W tak zwanym "międzyczasie" na wadze pojawiło się więcej mnie, niż potrzebuję. 1 lutego było 79 kg. Dość!

Od tygodnia obcinam węglowodany, gdzie tylko mogę. Są nawet pierwsze sukcesy: wahania nastroju znacznei się zmniejszyły, ruszyła też waga. Dziś wskazała 77 kg i nawet jeśli połowa z tego to utracona woda, to jest ruch w dobrym kierunku.

Ponieważ przez przeklad i dolegliwości z pasmem biodrowo-piszczelowym biegam mniej, niż bym chciał, skupiam się na diecie i głównie o tym pewnie będą wpisy przez najbliższe tygodnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz